Dziś Tłusty Czwartek więc na stole nie może zabraknąć króla tego święta czyli pączka. W tym roku znowu podjęłam próbę i postanowiłam zrobić pączki sama. W zeszłym roku była pierwsza próba , w tym roku próba druga. Pączki ziemniaczne całkiem fajne mi wychodzą jednak te zwykłe już takie idealne nie są. Przy pierwszym podejściu nie urosły za duże i były mało kształtne choć w smaku nie takie złe. Moja druga próba wypadła zdecydowanie dużo lepiej. Pączusie w miarę równe, całkiem fajnie wyrosły i nawet co niektóre mają jasną obwódkę. Wykorzystałam przepis z bloga Kulinarne Szaleństwa Margarytki i trzymałam się go bardzo i niewiele zmieniałam z nadzieją, że w końcu pączusie mi wyjdą takie jak trzeba. Drugie podejście do pączków uważam za bardzo udane a za rok mam nadzieje, że będzie jeszcze lepiej.
składniki:
4 szklanki mąki pszennej, użyłam typ 500 Młyn Kopytowa
6 dużych żółtek, ja dałam 7 bo miałam mniejsze jajka
60 g drożdży
1 szklanka letniego mleka
1/2 szklanki letniego jogurtu naturalnego
3 kopiate łyżki cukru
50 g masła
duża szczypta soli
2-3 łyżki mocnego alkoholu, ja dałam rum
dżem truskawkowy do nadziewania
cukier puder do posypania lub lukier
tłuszcz do smażenia, u mnie olej rzepakowy
Wszystkie składniki przygotować wcześniej aby były w temperaturze pokojowej. Ja mam stół przy kaloryferze więc składniki przygotowałam wieczorem i zostawiłam je w ciepełku na noc. Masło rozpuścić w rondelku i przestudzić aby było letnie. Do litrowego garnuszka wlać jogurt i 5 łyżek mleka, dodać łyżkę cukru oraz rozkruszone drożdże. Wymieszać aby drożdże się rozpuściły. Powstały zaczyn zostawić do wyrośnięcia w ciepłym miejscu ( u mnie na stole przy kaloryferze). Żółtka utrzeć z pozostałym cukrem, ucierać tak długo aż cukier się rozpuści. Do utartych żółtek dodać mąkę, wyrośnięte drożdże ( prawie pełny garnuszek), sól, rum oraz letnie mleko. Wyrobić ciasto, następnie dodać letnie rozpuszczone masło i ponownie wyrobić ciasto aby było puszyste ( ja wyrobiłam za pomocą robota). Gotowe ciasto przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia, ciasto powinno przynajmniej podwoić objętość. U mnie ciasto znowu trafiło na stół przy kaloryferze i już po 40 minutach w misce gdzie było ok 1/3 objętości ciasta zrobiła się czubata micha. Z wyrośniętego ciasta formować pączki. Ja obsypałam ręce mąką i wyjęłam połowę ciasta, podsypałam troszeczkę mąką bo się troszkę kleiło do silikonowej maty. Rozpłaszczyłam ręką na grubość ok 0,5 cm i wykroiłam koła za pomocą szklanki o średnicy 7,5 cm. Tak samo zrobiłam z drugą częścią ciasta. Skrawki z wycinania ponownie zagniotłam i już ręcznie uformowałam pączusie od razu nadziewając je marmoladą. Takie pączki od razu nadziewane wymagają więcej pracy bo trzeba je dobrze skleić aby nadzienie nie wypłynęło. Powstało mi 18 pączków wykrojonych szklanką i 8 uformowanych ręcznie i nadzianych marmoladą. Gotowe pączusie ułożyć na papierze do pieczenia i ponownie odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok 30-40 minut. Wyrośnięte pączki smażyć na rozgrzanym tłuszczu. (Mi pączusie troszkę się poprzyklejały do papieru więc pocięłam papier na kawałki i wrzucałam na olej pączki razem z papierem, po wrzuceniu na olej papier sam się odkleja i można go wyciągnąć.) Pączki muszą swobodnie pływać w tłuszczu. Pączki wkładać na rozgrzany olej i smażyć na złoty kolor z jednej strony, przykrywając garnek. Następnie odkryć garnek i przekręcić pączki, smażyć z drugiej strony na złoty kolor już bez przykrywania garnka. Gotowe usmażone pączki osączyć z nadmiaru tłuszczu na papierowym ręczniku. Po wystudzeniu nadziewać dowolnym nadzieniem, u mnie dżem truskawkowy. Posypać cukrem pudrem lub polukrować.
tak za mną słodkości ciągle chodzą że nie moge wytrzymać i chyba zrobie dzisiaj ;p
OdpowiedzUsuń